Zwierzęta a kosiarka automatyczna - bezpieczeństwo
Roboty koszące robią furorę. Coraz więcej osób kupuje je do ogrodów, działek, a nawet malutkich trawniczków przed domem. I trudno się dziwić, nie trzeba się pocić z kosiarką, nie bolą plecy, nie ma tyle hałasu. Sam się włącza, sam kosi, sam wraca do bazy.
Tyle, że właśnie w tym bajkowym obrazie pojawia się pytanie - a co ze zwierzętami? No bo jeśli masz psa, kota, królika biegającego po trawie albo jeśli w Twoim ogrodzie pojawiają się dzikie jeże to sprawa robi się nieco bardziej skomplikowana. Czy taka cicha, zgrabna maszyna to na pewno bezpieczny przyjaciel dla Twojego pupila? Czy może bezduszny sprzęt, który nie rozróżnia trawy od ogona?
Nie chodzi tu o sianie paniki, ale warto przyjrzeć się faktom i oddzielić reklamy od rzeczywistości. Bo o ile robot może i ma czujniki, i systemy bezpieczeństwa, to nadal jest tylko robotem. A zwierzę, no cóż, nie zawsze zechce lub zdąży zejść mu z drogi.
W tym tekście sprawdzimy, co mówią producenci, co piszą właściciele zwierząt i co naprawdę może się wydarzyć. Bezpieczeństwo Twojego psa czy jeża to nie temat na folder reklamowy, ale coś prawdziwego.
Robot koszący a producenci
Nie każda kosiarka automatyczna to ten sam poziom technologii. Tak jak z samochodami - możesz mieć luksusowego elektryka z systemem ostrzegania przed pieszymi i rozpoznawaniem znaków drogowych, albo starego grata bez wspomagania kierownicy. Oba jeżdżą, oba mają cztery koła, a różnica? Kolosalna.
I z robotami koszącymi jest dokładnie tak samo. Jedne to techniczne dzieła sztuki (przynajmniej na folderze) z cudownymi czujnikami, detektorami przeszkód, czy sztuczną inteligencją, która analizuje kształty i reaguje szybciej niż człowiek. A inne? No cóż, jeżdżą po zaprogramowanej trasie i zatrzymują się dopiero wtedy, gdy coś naprawdę twardego stanie im na drodze. Między jednym a drugim robotem jest różnica tak duża, że aż trudno to ubrać w słowa.
Dlatego twierdzenie, że "wszystkie roboty koszące są bezpieczne" brzmi ładnie, ale jest oderwane od rzeczywistości. To trochę jakby powiedzieć, że wszystkie psy są łagodne. No niby tak, ale niekoniecznie.
Producenci mają oczywiście interes w tym, by przedstawić swój produkt w jak najlepszym świetle. Nikt nie napisze wielkimi literami na pudełku: "Uwaga! Może nie zauważyć śpiącego kota lub psa!"
Odpowiedź jest prosta - nie każdy model poradzi sobie z rozpoznaniem wszystkiego, co znajdzie się na jego drodze. Szczególnie jeśli to coś małe, ciche i nieruchome. Czujnik może nie zareagować na jeża zwiniętego w kulkę albo na ogon psa czy kota leżącego na trawie. A wtedy ... może być za późno.
Do tego dochodzi kwestia jakości wykonania. Tanie roboty mają często słabsze sensory, mniej reaktywny system zatrzymywania ostrzy i uproszczone algorytmy jazdy. Niektóre modele poruszają się wręcz losowo bez mapowania ogrodu. Czyli jadą tam, gdzie akurat im się "zachce", a to już przepis na chaos.
Oczywiście, są też świetne modele, zabezpieczenia, które działają błyskawicznie. Ostrza, które chowają się przy najmniejszym oporze. Nawigacja, która dokładnie wie, gdzie robot był, gdzie jedzie i gdzie powinien się zatrzymać. Ale i to ważne, takie modele kosztują i kto by dał sobie głowę uciąć, że jeże i tak nie będą zabijane?
Dlatego kupując robota koszącego, nie wystarczy kierować się ładną reklamą czy promocją w markecie. Trzeba czytać recenzje, porównywać parametry, pytać innych użytkowników. Szczególnie jeśli masz w domu psa, kota, królika albo mieszkasz w miejscu, gdzie jeże to częsty widok. Nie chcesz chyba zbierać z trawnika rozszarpane części ciał tych małych stworzeń?
Podsumowując - kosiarki automatyczne różnią się od siebie i to bardzo. Są bezpieczne i mniej bezpieczne. Są dokładne i byle jakie. Są inteligentne i, cóż, są też głupie jak but. Więc zanim uwierzysz w bajkę o "uniwersalnym bezpieczeństwie", lepiej poznaj rzeczywistość i wybieraj mądrze.
Co na temat bezpieczeństwa robotów koszących piszą producenci
Producenci? No wiadomo napiszą, że robot koszący to niemal anioł stróż Twojego ogrodu. Że nic nie zrobi, że sam się zatrzyma, że rozpozna wszystko i wszystkich. Trawa - tak. Kamień - nie. Kot - oczywiście, że zauważy! Jeż? Bez szans, żeby coś mu się stało! Ale, chwila. Czy naprawdę tak jest?
Gdy wejdziesz na stronę producenta, zobaczysz piękne hasła: "Najwyższy poziom bezpieczeństwa", "Inteligentne czujniki zbliżeniowe", "Automatyczne wyłączanie ostrzy w razie kontaktu".
Często pod spodem jest instrukcja obsługi. A tam? Tam zaczyna się robić ciekawie. W wielu dokumentacjach znajdziesz coś takiego: "Zaleca się korzystanie z robota wyłącznie w dzień", albo: "Nie pozostawiaj zwierząt domowych bez nadzoru w czasie pracy urządzenia", albo: "Robot może nie wykrywać bardzo małych obiektów znajdujących się bezpośrednio na poziomie trawnika".
Czyli co? Z jednej strony pełne bezpieczeństwo, z drugiej jeż w nocy to już niekoniecznie dobry pomysł. No i tu właśnie wychodzi prawda. Bo robot nie widzi tak jak człowiek. On analizuje dane z czujników, może z kamery, może z czegoś jeszcze, ale jeśli coś jest za małe, za niskie, zbyt nieruchome to może zostać zignorowane.
Weźmy przykład jeża. Mały, cichy, często zwinięty w kulkę. Leży sobie spokojnie na trawniku. Dla czujnika? To może być kamień, albo nierówność terenu. A ostrza? No cóż, nie od razu się zatrzymają, może się uda, a może nie. Oczywiście nie należy uogólniać i wrzucać wszystkie kosiarki i jeże do jednego wora. Są kosiarki co wykryją większe jeże, ale nie oszukujmy się, tych malutkich w większości przypadków nie mają jak wykryć, bo są zbyt małe.
Dlatego nawet producenci, choć między słowami, przyznają: robot robotem, ale odpowiedzialność za ogród i tak zostaje po Twojej stronie. Choć urządzenie jest "inteligentne", to nie myśli tak jak Ty. Niektóre firmy poszły nawet krok dalej i dodają specjalne tryby nocne, które wyłączają robota na noc dla bezpieczeństwa jeży. Przypadek? No zastanów się. To dowód na to, że sami wiedzą, iż z tą całą automatyzacją trzeba ostrożnie.
Podsumowując - producenci mówią: "jest bezpiecznie", ale jak się wczytasz, to między wierszami wychodzi: "uważaj". Bo robot to nie strażnik ogrodu, tylko narzędzie, a każde narzędzie nawet najlepsze może zrobić krzywdę, jeśli nie używasz go z głową.
Zdarza się jednak, że zwierzęta są ranione lub zabijane
No niestety, mimo wszystkich zapewnień i technologii, zdarzają się przypadki, w których zwierzęta zostają ranne. Bywa też tak, że nie przeżywają spotkania z robotem koszącym. I nie, to nie są miejskie legendy, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę kilka słów i nagle wyskakują artykuły, wpisy na forach, grupy na Facebooku, a w nich konkretne historie.
Najczęściej chodzi o jeże, bo są małe, spokojne, ciche, a do tego bardzo aktywne właśnie nocą - czyli wtedy, kiedy niektórzy ustawiają swojego robota, żeby grzecznie przycinał trawkę. I właśnie wtedy dochodzi do tragedii. Jeż może zostać potraktowany przez czujniki jak nieruchomy przedmiot. Kamień, bryła ziemi, cokolwiek, tylko nie żywe stworzenie.
Są też doniesienia o psach i kotach. Niektórzy właściciele ostrzegają: "Nie zostawiaj zwierzaka na trawie, kiedy robot pracuje". Nawet jeśli masz najnowszy model za kilka tysięcy złotych. Pies? Jeśli pies się położy i zaśnie, a jego ogon będzie leżał na trawie, to już nie jest sytuacja zero-jedynkowa. Bo ogon może nie zostać wykryty, a robot nie analizuje, do kogo on należy. Po prostu jedzie. Są na szczęście roboty, do których dołączany jest nadajnik bezpieczeństwa doczepiany do obroży. Jeśli robot zbliży się do takiego nadajnika, wybierze inną drogę koszenia.
Zobaczmy na dzisiejsze samochody, które same parkują, hamują i widzą pieszych, a mimo to wypadki się zdarzają. Dlaczego? Bo żadna technologia nie jest idealna, a robot koszący, choć bystry, nie ma wszystkich zmysłów. Nie czuje zapachu, nie słyszy, nie rozpozna emocji, on po prostu wykonuje zadanie.
Dlatego wielu użytkowników na forach zaleca prostą zasadę: kiedy kosisz zabezpiecz zwierzaka, albo zostaw go w domu, lub przynajmniej miej go na oku. Nie chodzi o paranoję, a o zdrowy rozsądek, bo nawet jeśli szansa na wypadek jest jedna na milion - to w tym jednym przypadku może chodzić o Twojego pupila.
Warto pomyśleć zanim zostawisz robota samego
Może i robot to pomocnik, ale to nadal maszyna. Nie ma serca, nie ma sumienia, nie wie, że ten jeż to żywe stworzenie. On po prostu tnie. Więc zanim włączysz koszenie i pójdziesz na grilla sprawdź, czy w trawie coś nie siedzi, albo ustaw robota tak, żeby kosił w dzień. Kiedy zwierzęta śpią, a nie spacerują.
A jeśli masz psa lub kota dla spokoju trzymaj go w domu, gdy maszyna pracuje, a nie jesteś jej pewny. Raczej nie powinieneś martwić się tym, że pies przewróci lub podniesie kosiarkę, a ona utnie mu kawałek łapy. Automatyczne kosiarki mają zabezpieczenie na takie przypadki i ostrza same się wyłączają. Tyle, że czasami rzeczy, a w tym czujniki się psują - z pewnością wiedzą o tym właściciele samochodów. A co jeśli ten czujnik ulegnie awarii i nie wykryje przewróconej kosiarki?
Podsumowując - robot koszący to świetny wynalazek, ale tak jak z każdym sprzętem, używaj go z głową. Bo zwierzęta nie rozumieją, że ten cichy gadżet może być groźny. A Ty? Ty możesz ich uratować, wystarczy trochę uwagi.
Zostań z nami na dłużej, inne artykuły też są ciekawe:
- Jak dbać o kwiaty w doniczkach? Błędy i porady
- Jak urządzić wnętrze, które nie wyjdzie z mody?
- Co warto sadzić w ogródku warzywnym wiosną?
- Podstawy do kompozycji kwiatowych czyli jak łączyć kolory?
- Szybkie metamorfoza mieszkania - jak je odmienić w weekend?