Spis treści
Lisy hodowlane w domu
W Polsce daje się zauważyć coraz dziwniejszą modę na lisy domowe. Z pozoru wygląda to przeuroczo i słodko. Na zdjęciach - piękne, młode liski z puszystym ogonem. Na filmikach - rozkoszne futrzaki, które bawią się niczym szczeniaki. Tylko że za tym obrazkiem kryje się często ponura rzeczywistość. Nie każdy, kto kupuje takiego zwierzaka, zdaje sobie sprawę, że przyczynia się do szerzenia zła. W jaki sposób?
Po pierwsze - wspiera hodowle nastawione na zysk, które nierzadko pozostawiają wiele do życzenia pod względem warunków i traktowania zwierząt. Po drugie - lis, choć młody i oswojony, nie zatrzymuje się w tym "uroczym" etapie na zawsze. Z czasem staje się trudny w utrzymaniu, wymagający i potrafi pokazać swoje dzikie oblicze.
Po trzecie - gdy właściciel nie daje sobie rady, lis ląduje w lesie, a tam nie ma żadnych szans na przeżycie.
I to właśnie jest największy dramat - zwierzęta, które od małego były zdane na człowieka, trafiają do środowiska, którego nie znają. Nie potrafią polować, nie wiedzą, jak się chronić, a ich zapach i zachowanie szybko przyciągają inne drapieżniki. Zamiast życia w bajce mają szybką i bolesną śmierć. Warto więc zadać pytanie: czy ta moda naprawdę wynika z miłości do zwierząt, czy raczej z chęci posiadania czegoś "oryginalnego", co dobrze wygląda na Instagramie?
Czy można mieć lisa w domu?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że lis to zwierzę jak każde inne. Skoro można mieć węża, papugę albo nawet skunksa, to czemu nie lisa? Tutaj zaczynają się pytania. W Polsce lis to gatunek dziki. Oznacza to, że nie możesz po prostu złapać go w lesie i zabrać do domu. To byłoby nielegalne, a i sam lis szybko pokazałby, że nie czuje się dobrze w takiej sytuacji.
Ale są wyjątki. Istnieją hodowle, które posiadają pozwolenia i zajmują się tzw. lisami "udomowionymi" w pewnym sensie. Takie zwierzę rodzi się już w niewoli, nie zna życia w lesie. Czy to wystarczy, by powiedzieć, że lis nadaje się na domowego pupila? Nie do końca. Bo choć w papierach wszystko się zgadza, natura lisa pozostaje natura lisa.
Lis potrzebuje ogromnej przestrzeni, dużo bodźców i warunków, które choć trochę przypominają mu naturalne środowisko. Trudno to zapewnić w zwykłym mieszkaniu. Nawet w dużym domu z ogrodem często bywa problem. Lis potrafi kopać głębokie nory, niszczyć ogrodzenie i wymykać się na swoje małe przygody. Do tego dochodzi zapach, który dla wielu osób jest nie do zniesienia. Tak, lisy wydzielają bardzo intensywną woń, trudną do usunięcia.
Zatem odpowiedź jest trochę przewrotna. Teoretycznie można mieć lisa w domu, ale praktycznie mało kto jest w stanie mu zapewnić odpowiednie życie. I to właśnie dlatego temat wzbudza tyle emocji, bo z jednej strony to marzenie wielu osób, a z drugiej rzeczywistość mocno odbiega od wyobrażeń.
Hodowle lisów - zobacz kto za tym stoi
Według portali ekologicznych i organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, za sprzedażą lisów domowych często stoją te same fermy, które od lat rozmnażają je na futra. Czy to oznacza, że każde ogłoszenie w internecie jest powiązane z fermą futrzarską? Nie ma stuprocentowej pewności. Jednak fundacje biją na alarm - kupując takiego "uroczego pupila" możesz nieświadomie wspierać system, który od dekad opiera się na cierpieniu i śmierci.
I tu właśnie zaczyna się paradoks. Chcesz pięknego, wesołego liska, który będzie biegał po twoim domu, a jednocześnie w tej samej chwili jego pobratymcy giną w klatkach obok. Tylko dlatego, że ktoś chce mieć modny płaszcz. Trudno o bardziej jaskrawe zderzenie marzeń i brutalnej codzienności.
Wyobraź sobie małą klatkę, w której zwierzę nie ma miejsca nawet na kilka kroków. Futro błyszczy, ale oczy są puste. Tak wygląda zaplecze wielu takich hodowli. A potem nagle trafia do internetu zdjęcie "oswojonego liska" z podpisem "idealny do domu". Kupujący nie widzi, co dzieje się poza kadrem. Nie słyszy jęków zwierząt, które nigdy nie zobaczą lasu. Nie wie, że każde kliknięcie w takie ogłoszenie to kolejny krok w stronę utrwalania tego okrutnego systemu.
Hodowcy lisów podczas rozmów często w ogóle nie przyznają się, że prowadzą hodowlę futerkową. Co więcej, są tacy co potrafią wskazywać adres sprzedaży inny nić ferma, tylko po to by zmylić kupujących.
Czy naprawdę warto wspierać przemysł, który opiera się na cierpieniu, tylko po to, by mieć chwilę zachwytu znajomych na Instagramie? To pytanie, które każdy powinien sobie zadać zanim pomyśli o domowym lisku.
Zdjęcia lisów domowych nie zawsze oddają rzeczywistość
Na pierwszy rzut oka fotografie młodych lisów wyglądają bajecznie. Puszyste ogony, roziskrzone oczy, radosne zabawy - dokładnie to, co kupujący chcą zobaczyć. Jednak gdyby przyjrzeć się im uważniej, wiele z tych zdjęć zdradza coś więcej. Zamiast zielonej trawy - powydeptywany, nagi grunt. Zamiast lasu w tle - drewniane klatki albo metalowe siatki. To nie są sielankowe domowe podwórka, lecz typowe wybiegi na fermach.
I choć lisy przeznaczone na sprzedaż jako domowe dostają lepsze warunki niż ich kuzyni hodowani wyłącznie na futra, różnica jest pozorna. Wciąż pozostają w miejscu, które bardziej przypomina więzienie niż dom. Można powiedzieć wprost - wspiera się obozy koncentracyjne, tyle że przeznaczone dla zwierząt, a nie ludzi. Drastycznie? Tak, ale właśnie takie porównanie najdobitniej pokazuje, z czym mamy do czynienia.
Za uśmiechniętym zdjęciem lisa przytulającego się do człowieka kryje się świat, w którym setki innych lisów wegetują czekając na śmierć. Nikt ich nie pokazuje, bo nie nadają się do reklamy. A przecież kupując jednego "uroczego" liska, dokładamy cegiełkę do istnienia całego tego systemu.
Czy naprawdę kilka chwil zachwytu jest warte tego, by wspierać miejsca, gdzie życie zwierząt sprowadza się do cierpienia?

Hodowla lisa w domu? Uważaj - to nie pies czy kot
Wielu ludzi patrzy na lisa i myśli: "to przecież taki pies z puszystym ogonem". Niestety, nic bardziej mylnego. Lis to zwierzę dzikie, którego zachowania mocno różnią się od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni przy psach czy kotach.
Po pierwsze - lis ma swój charakter i niełatwo go okiełznać. Nawet jeśli od małego wychowuje się w kontakcie z człowiekiem, nigdy nie stanie się typowym pupilem. Pies po spacerze grzecznie wraca do domu, kot większość dnia przesypia na kanapie. A lis? On ciągle szuka wyjścia, kopać potrafi całymi godzinami, a przy okazji niszczy wszystko, co stanie mu na drodze.
Po drugie - zapach. Lisy wydzielają bardzo intensywną woń, która utrzymuje się wszędzie - na ubraniach, w meblach, w ścianach. I nie da się jej łatwo usunąć. To naturalna cecha gatunku, a nie kwestia "lepszej higieny". Wielu ludzi dopiero po czasie odkrywa, że mieszkanie z lisem oznacza życie w towarzystwie zapachu, który potrafi zdominować całe mieszkanie.
Po trzecie - lisy są mistrzami ucieczek. Płot, ogrodzenie czy kratka wentylacyjna to dla nich żaden problem. Właściciele muszą inwestować w specjalne zabezpieczenia, a i tak nigdy nie mają pewności, że pewnego dnia zwierzak nie zniknie.
Do tego dochodzi hałas. Lisy potrafią wydawać bardzo donośne i dziwne dźwięki - od pisków po chrapliwe szczeknięcia. To nie jest ciche mruczenie kota ani poszczekiwanie psa, tylko odgłosy, które w środku nocy potrafią postawić domowników na nogi.
I jeszcze kwestia zdrowia. Lisy przenoszą pasożyty i choroby, które mogą być niebezpieczne także dla ludzi. Oczywiście istnieją szczepienia i profilaktyka, ale ryzyko zawsze jest wyższe niż w przypadku zwierząt udomowionych od wieków.
Dlatego porównywanie lisa do psa czy kota to złudzenie. To trochę jakby ktoś kupił wilka i próbował go traktować jak labradora. Na początku wydaje się to egzotyczne i ciekawe, ale szybko okazuje się, że codzienność to pasmo problemów, frustracji i zmęczenia - zarówno dla człowieka, jak i dla samego lisa.
Zauważ, że lis potrafi w ciągu jednej nocy zamordować wszystkie kury w kurniku. Czy pies tak się zachowuje? Czy nie lepiej zamiast lisa, wziąć do domu psa, który jest łatwiejszy w hodowli a tego normalniejszy w zachowaniu?
Przepełnione schroniska i śmierć lisów na wolności
Gdyby życie domowych lisów naprawdę było takie bajkowe, schroniska nie pękałyby w szwach. A jednak - coraz częściej pojawiają się tam lisy, które ktoś kiedyś kupił, zachwycony zdjęciem albo filmikiem w internecie. Maleńki, uroczy lisek wyrasta w końcu na dorosłe zwierzę, które nie wygląda już tak cukierkowo. Zamiast pluszowego futrzaka pojawia się pełen energii, trudny w utrzymaniu drapieżnik. I wtedy wielu ludzi zwyczajnie się poddaje.
Niektórzy próbują oddać lisa do schroniska lub do fundacji. Ale takich miejsc jest bardzo mało, a miejsca w nich są dawno zajęte. Zwierzęta tłoczą się w ciasnych boksach, bo każdy kolejny właściciel powtarza ten sam scenariusz: kupuje - zachwyca się –-rozczarowuje - porzuca.
Najgorzej, gdy lis nie trafia do schroniska, tylko zostaje wypuszczony na wolność. Dla człowieka to może być proste rozwiązanie, ale dla lisa to wyrok. Zwierzę urodzone i wychowane w niewoli nie zna życia w lesie. Nie umie polować, nie potrafi uciekać przed drapieżnikami, nie boi się ludzi - a to w naturze oznacza pewną śmierć. Część ginie z głodu, inne rozjeżdżają samochody, jeszcze inne padają ofiarą dzikich zwierząt.
To smutna konsekwencja mody, która nigdy nie powinna się pojawić. Lisy nie są stworzone do tego, by siedzieć na kanapie i czekać na karmę w misce. W ich historii zawsze będzie obecny las, wolność i instynkt. Zabierając je do domów, próbujemy na siłę włożyć je w ramy, do których nigdy nie pasowały - a później płacą za to one same.
Kanały o lisach - to nie są typowe lisy domowe
W sieci ogromną furorę robią kanały, na których widać całe stada lisów. Zwierzęta biegają, bawią się, podchodzą do ludzi, a filmiki zdobywają miliony wyświetleń. Nietrudno wtedy pomyśleć: "Wow, skoro ktoś ma kilkanaście lisów i to działa, to ja też mogę mieć jednego w domu". I właśnie tu pojawia się największe nieporozumienie.
Bo te popularne nagrania wcale nie pokazują lisa domowego. Najczęściej są to azyle, schroniska albo specjalne ośrodki, które zostały przygotowane do opieki nad tym gatunkiem. Tam lisy mają duże wybiegi, profesjonalną opiekę weterynaryjną i ludzi, którzy wiedzą, jak postępować z dzikimi zwierzętami. To całkiem inna liga niż życie w czterech ścianach przeciętnego mieszkania.
Problem polega na tym, że widz patrząc na takie nagrania, wyciąga błędny wniosek. Wydaje mu się, że lis potrafi być tak samo miły i kontaktowy w domu. A prawda jest taka, że nie można porównywać uśmiechniętego lisa z azylu, otoczonego fachową opieką, z pojedynczym lisem, którego ktoś próbuje wychować w salonie. To dwie zupełnie różne bajki.
Dlatego oglądając te wszystkie słodkie filmiki, warto zachować dystans. Bo za profesjonalnym azylem stoją lata doświadczenia, ogromne zaplecze. A lis w domu to samotny eksperyment, w którym przegranym prawie zawsze jest samo zwierzę. Wykaż się odpowiedzialnością i odpuść sobie kupowanie lisa tylko po to, by czuć się wyjątkowym, kimś lepszym od innych. Nie męcz zwierząt, po by twa pycha i duma była przyczyną cierpienia zwierząt.
Zostań z nami na dłużej, inne artykuły też są ciekawe:
- Jak urządzić balkon dla kota?
- Rośliny trujące dla psa i kota - zdjęcia roślin
- Zwierzęta a robot koszący - czy to jest bezpieczne?
- Jak urządzić balkon dla kota?
- Nicienie w glebie i u człowieka - jak z nimi walczyć?




Dodaj komentarz